Szymon Adamski, obrońca ZKS Unia Tarnów, niedawno zagrał swoje 250. spotkanie z Jaskółką na piersi. Ten wyjątkowy mecz przyniósł mu nie tylko kolejne zwycięstwo, ale także niezapomniane wspomnienia. Szymon zgodził się podzielić z nami swoimi refleksjami na temat kariery piłkarskiej i przeżyć związanych z 250 meczem.
Jakie są Twoje odczucia związane z tym, że mecz z KS Wiązownica był twoim 250. występem w barwach Unii Tarnów?
Przede wszystkim wielka duma, że mogłem przez tyle meczów wychodzić na boisko z Jaskółką na piersi, ale również motywacja do dalszej pracy aby tych spotkań było jeszcze więcej. Cieszę się również, że ten mecz jubileuszowy został przez nas wygrany bo na pewno zostanie on w mojej pamięci.
Jakie czynniki wpłynęły na to, że zdecydowałeś się pozostać w Unii Tarnów na tak długi czas?
Gdy przebrnąłem przez wszystkie etapy szkolenia w Unii to poczułem się związany z tym klubem. Uważam się tez za osobę lojalną, która nie lubi zmian. Teraz po prostu czuje, że jestem stąd i jest mi tutaj jak w domu.
Który z tych 250. meczów pozostaje dla Ciebie najbardziej pamiętny i dlaczego?
Myśle, że obydwa mecze, w których uzyskaliśmy awans. Do drugiej ligi w limanowej oraz do trzeciej ligi już w Jaskółczym Gnieździe przeciwko Wiślanom Jaśkowice, nota bene w meczu, który był dla mnie 200. spotkaniem w barwach Unii.
Jakie są Twoje zainteresowania poza piłką nożną?
Zdecydowanie wszystkie inne sporty. Lubię przede wszystkim sporty drużynowe i bardzo ciekawi mnie oglądanie wszelkiego rodzaju rywalizacji.
Jakie były najtrudniejsze momenty w Twojej karierze piłkarskiej i jak sobie z nimi poradziłeś?
“Przygodzie*” Najtrudniejszy moment to kontuzja kilka lat temu, która wykluczyła mnie z kilku miesięcy gry w piłkę. W tamtym momencie moja świadomość dbania o siebie była na bardzo niskim poziomie. Po wyleczeniu kontuzji byłem w bardzo słabej kondycji fizycznej, mocno przytyłem i nie byłem gotowy do rywalizacji w Unii. Wtedy musiałem iść na wypożyczenie do czwartej ligi. Dopiero wtedy zrozumiałem pewne rzeczy i wziąłem się za siebie. To pozwoliło mi wrócić do Jaskółek po dwóch latach przerwy. Uważam jednak, że był to przełomowy moment, który wiele mnie nauczył i summa summarum zrobił ze mnie lepszego zawodnika oraz pomógł w tym, że gram teraz w trzecioligowym zespole.
Czy jest jakiś specjalny rytuał, którego przestrzegasz przed każdym meczem?
Uważam, że rytuały nie mają znaczenia. Nic nie zmieni to co zrobię przed spotkaniem, jeżeli nie ma to przełożenia na moje przygotowanie do meczu. Oczywiście jeżeli wygramy mecz to w kolejnym spotkaniu chodzą mi po głowie myśli co robiłem ostatnio przed meczem, ale zaraz staram się od tego uciekać i skupić się na zadaniach piłkarskich.
Jaka jest Twoja ulubiona pamiątka związana z Unią Tarnów?
Z dużym sentymentem podchodzę do lat dziecięcych, gdzie chodziłem do klasy piłkarskiej w szkole w Mościcach. Od razu po lekcjach całą klasą mieliśmy trening piłkarski na obiektach Unii. Z kilkoma chłopakami z tamtej ekipy dalej mam kontakt. Bardzo fajnie jest czasami to powspominać.
Jakie cechy uważasz za najważniejsze w dobrym piłkarzu?
Poza wysokimi umiejętnościami piłkarskimi i fizycznymi dobry piłkarz musi cechować się również mocnym charakterem. Powinien być gotowy do ciężkiej pracy. Musi również być przygotowanym na niepowodzenia, odpornym na krytykę oraz umiejętnie radzić sobie ze stresem. Tych czynników jest o wiele więcej, a mnie dużo zabrakło, żeby być piłkarzem, a zwłaszcza dobrym, najwięcej chyba z pierwszego zdania (śmiech).
Jakie wyzwania musisz przezwyciężyć, aby utrzymać swoją pozycję w drużynie Unii Tarnów?
Z pewnością sporo cierpi na tym moje życie rodzinne. Często mnie nie ma w domu, poprzez dużą częstotliwość treningów oraz praktycznie każdy weekend jest zagospodarowany na mecz. Organizowanie wakacji mając na nie jedynie dwa tygodnie w ciągu roku, a do tego pracując w szkole, też nie jest łatwe bo czasami zostaje 5 dni na wypoczynek.
Jaka była najważniejsza lekcja, którą nauczyłeś się podczas swojej kariery piłkarskiej?
Wszystkie porażki wiele mnie nauczyły. Podczas całej przygody nabrałem dużej pokory bo wiem jak łatwo i szybko można spaść z wysoka. Jedna porażka, jeden słabszy mecz, wszystko co bylo wcześniej dobre mogą zamazać.
Wywiad z Szymonem Adamskim pokazał, że piłka nożna to dla niego nie tylko sport, ale także pasja i styl życia. Jego wierność klubowi oraz zaangażowanie w grze są dowodem na to, że ciągle dąży do rozwoju i osiągania kolejnych sukcesów. Wszyscy kibice ZKS Unia Tarnów mają nadzieję, że Szymon nadal będzie reprezentował barwy drużyny przez wiele kolejnych sezonów i przyczyni się do sukcesów Tarnowskich Jaskółek!