Skip to main content

Kolejnym zawodnikiem, który odpowiedział na pytania naszej redakcji był Szymon Adamski. Zapraszamy do lektury wywiadu!

Szymon Adamski – pomocnik w  drużynie biało-niebieskich, z Jaskółkami związany od kilku lat. W swojej karierze rozegrał 164 spotkania w barwach Unii Tarnów i zdobył 19 bramki.

– Naszą rozmowę chciałabym rozpocząć od standardowego, aczkolwiek dość trudnego pytania, bo ciężko oceniać samego siebie.. Chciałabym zapytać Cię o to, jakie są silne i słabe strony Twojego charakteru?
– Zawsze ciężko było mi mówić o swoich mocnych stronach, myślę że najlepiej byłoby o to zapytać moich Trenerów, ale spróbuje. Uważam, że mocnymi stronami są: dynamika, zaangażowanie oraz spokój na boisku. Jestem zdania, że zawodnik w trakcie meczu, jeżeli jest zestresowany lub się czegoś boi to jego atuty piłkarskie są bez znaczenie, ponieważ nie jest w stanie ich wykorzystać. Oczywiście łatwo jest mówić jak się występuje na takim szczeblu rozgrywkowym, ale mam nadzieję że jeszcze się przekonam jak jest to w wyższej lidze. Jeżeli chodzi o słabe strony, to gdy wchodziłem do seniorów wydaje mi się, że brakowało mi głowy. Kiepsko radziłem sobie z uwagami trenera i na boisku zjadał mnie stres. Uważam również, że słabo wyglądałem pod kątem wydolności i wytrzymałości. Często w trakcie meczu nie miałem sił żeby wytrzymać 90 minut. Myślę, jednak że praca na treningach pomaga mi poprawiać możliwości mojego organizmu. Teraz wygląda to dużo lepiej i w tych dwóch aspektach się dużo poprawiłem. Do słabych stron dodałbym jeszcze strzały, a co się z nimi wiążę skuteczność.

– Kto zaszczepił w Tobie miłość do piłki?
Myślę, że koledzy z osiedla, z którymi spędzaliśmy na boisku betonowym całe dnie. Byłem najmłodszy z całego grona i większość z nich trenowała już w klubach piłkarskich. Chciałem być taki jak oni i w wieku 7 lat namówiłem tatę żeby zabrał mnie na pierwszy trening. Przy piłce z tamtej ekipy niestety zostałem tylko ja, a wcale na początku nie byłem najlepszy.

– A jak wspominasz początki swojej kariery?
Kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z piłką to w Unii była możliwość trenowania dopiero dla dzieci od 5 klasy podstawówki. Moja przygoda zaczęła się na turnieju międzyszkolnym „minimundial”. Brały w nim udział wszystkie szkoły podstawowe nie tylko z Tarnowa, ale również z pobliskich miejscowości.  Ja występowałem w SP nr 1 Tarnów, gdzie aktualnie byłem uczniem klasy 4. Mieliśmy bardzo mocny zespół. Wygraliśmy całe zawody, a ja zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju, który obserwował trener Grzegorz Tyl. Zaproponował mi i moim rodzicom, abym przeniósł się do SP 20 w Mościcach z klasami sportowymi i do Unii. Zdecydowaliśmy się na ten ruch i od tamtej pory kończyłem wszystkie szczeble edukacji w klasach piłkarskich. Na pewno tego nie żałuję. Zabawną historią jest to, że zarówno na wspomnianym turnieju jak i na początku przygody z piłką grałem na pozycji środkowego obrońcy. Z biegiem czasu Trener Grzegorz Tyl (pozdrawiam serdecznie) słusznie zauważył, że chyba dużo nie urosnę (haha) i zdecydował się przesunąć mnie na pozycję bardziej ofensywne.

– Kto jest Twoim największym sportowym autorytetem?
– Każdy kto mnie zna to wie jaka będzie odpowiedź na to pytanie. Zdecydowanie Lionel Messi. To jak wielkim jest sportowcem nikomu nie trzeba mówić. Jednak to co mnie w nim najbardziej zachwyca to pozostanie sobą. Jest na sportowym szczycie tak naprawdę odkąd gra w seniorską piłkę, a mimo to pozostał skromnym facetem, który nie jest zapatrzony w siebie tylko najważniejsza jest dla niego drużyna. Drugą osobą jest Kuba Błaszczykowski, przede wszystkim za swoją niezłomność oraz silny charakter.

– Jaka jest Twoja ulubiona drużyna piłkarska (oczywiście poza Unią Tarnów – dop. red.)?
– Od 2004 roku FC Barcelona, przede wszystkim za sprawą Ronaldinho.

– Jakie jest Twoje największe marzenie?
– Na pewno chciałbym jeszcze zagrać jako podstawowy zawodnik na szczeblu centralnym, najlepiej z Unią. W życiu prywatnym chciałbym, aby wszyscy moi bliscy byli zdrowi.

– Najtrudniejszy i najpiękniejszy moment Twojej kariery to..?
– Niestety to tylko przygoda z piłką, ale w niej najtrudniejszy moment to kontuzja na początku 2015 roku, która skutkowała nie tylko problemami na boisku, ale również w życiu prywatnym. Przez nią długo nie mogłem odbudować swojej dyspozycji. Pewnie gdybym wtedy był mądrzejszy dużo szybciej wróciłbym do pełnej sprawności. Najpiękniejszy moment jeszcze przede mną!

– Gdyby nie piłka nożna to jak wyglądałoby Twoje życie? Na jakiej płaszczyżnie byś się realizował?
– Nie jestem zawodowym piłkarzem. Poza graniem w piłkę jestem również nauczycielem Wychowania Fizycznego. Posiadam również uprawnienia trenerskie, natomiast w chwili obecnej ze względu na brak czasu nie prowadzę żadnej drużyny. Gdy już nie będę występował na boiskach w roli zawodnika, mam nadzieję, że zostanę przy piłce jako Trener.

– Jakie jest Twoje życiowe motto?
– „Chcesz rozbawić Pana Boga, powiedz mu o swoich planach”. Nauczyłem się, że w życiu nie można niczego planować, a już w szczególności w piłce. Życie jest zbyt nieprzewidywalne, wszystko potrafi się zmienić w mgnieniu oka. Trzeba żyć każdym kolejnym dniem. Należy mieć pewne założenia, ale patrzeć na nie z dystansem, żeby później uniknąć rozczarowań.

– Kiedy słyszysz Unia Tarnów to myślisz?
– Czuję wielką dumę, że mogę reprezentować barwy tak dużego klubu. Jestem związany z Unią od 11. roku życia i na pewno ten klub zostanie w mojej pamięci na zawsze.

– Kibice dla Ciebie to.. ?
– Najważniejszy element piłki nożnej. Bez kibiców, na trybunach lub przez telewizorami, piłka nożna nie ma sensu. Kibice to również wielka motywacja.

– A jaki jest Twój ulubiony rodzaj treningu? 
– Każdy trening z piłkami i nie chodzi mi tutaj o lekarskie:).

– Na którym boisku gra Ci się najlepiej?
– Lubię grać na równej murawie. Kiedy wszystko zależy od zawodników na boisku, a nie kiedy rządzi nami przypadek. Koledzy z zespołu zdołali się już nie raz przekonać jak bardzo potrafi mnie zirytować tak zwane „kartoflisko” haha. Lubię również kiedy jest dużo kibiców na trybunach.

– Kto najmocniej dopingował Cię w rozwoju kariery?
– Od najmłodszych lat jest to tata, który jeżeli tylko może to przychodzi na każdy mecz. Nawet w czasach piłki młodzieżowej jeździł na mecze wyjazdowe. Muszę również wspomnieć o mojej dziewczynie Asi, która również jest obecna na prawie wszystkich meczach i bardzo mnie wspiera.

– Twój ulubiony sposób wypoczynku?
– Lubię aktywny wypoczynek. Spacer, rekreacyjna jazda na rowerze, basen. Lubię również odpoczywać wraz ze znajomymi – ale wtedy tylko po wygranym meczu.

– Najlepszy kolega z szatni to?
– Zawsze był to Dawid Sojda, ale niestety od pewnego czasu się rozmijamy. Kiedy On wrócił do Unii – ja odszedłem na wypożyczenie, a kiedy to ja wróciłem do Unii to Dawid odszedł do Wisłoki. Natomiast cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. W aktualnej szatni staram się trzymać ze wszystkimi kolegami dobre relacje – z niektórymi spędzamy również czas prywatny.

– Jak spędzasz czas podczas kwarantanny?
– Jeżeli chodzi o sferę zawodową to cały czas prowadzę zdalne lekcję dla swoich uczniów. Jako zawodnik piłkarski trenuję indywidualnie. Siłownia w domu + treningi biegowe mógłbym już robić z zamkniętymi oczami. Szczerze mówiąc nie mógłbym być lekkoatletą. Bardzo denerwuję mnie i nudzi  monotonia.

– Czy uważasz, że obecnie dzieci mają lepsze warunki do rozwoju kariery sportowej niż w czasach, gdy Ty zaczynałeś?
– Na pewno mają lepsze warunki. Kiedy ja zaczynałem nie było sztucznych muraw, orlików itp. Była prosta zależność: w zimie treningi w hali, a gdy było ciepło to boisko trawiaste lub często błoto. Uważam jednak, że nie było to wcale takie złe. Moim zdaniem kto ma talent, umiejętności, charakter, szczęście to niezależnie w jakich warunkach będzie trenował będzie grał w piłkę.

– Co według Ciebie jest najlepsze w atmosferze niższych lig?
– Im niższa liga tym mniej drużyn dobrze poukładanych taktycznie przez co mecze często są szalone. Bardzo fajnie się ogląda takie spotkania, gdzie jest dużo szaleństwa, dużo goli, mało piłki defensywnej.

– Sportowa presja – motywuje czy paraliżuje?
– Zdecydowanie motywuję. Czasami trudno jest się wyłączyć i po prostu robić swoje, ale zawsze się staram. Im większe zainteresowanie meczem, im więcej kibiców na trybunach tym lepiej. Lubię wyzwania :).

– Dziękuję za rozmowę!
–  Ja również! Pozdrawiam kibiców!