Zmęczeni ale szczęśliwi z tarczą wracamy z piątkowego wyjazdu do Tych. Po trzech kolejnych porażkach w meczach ligowych, Unia Tarnów przełamała złą passę i odniosła pewne zwycięstwo 4 : 2 w Pucharze Polski z GKS Tychy.
W bardzo eksperymentalnym ustawieniu zaczęliśmy wczorajsze spotkanie z młodymi zawodnikami w wyjściowej czwórce. Obok doświadczonego Mroczki na parkiet wyszli Koza, Waryłkiewicz i Świderski. Młodzi zawodnicy znakomicie udźwignęli ciężar gatunkowy spotkania i świetnie wprowadzili nas w mecz. Bramkę dającą nam prowadzenie zdobył Waryłkiewicz po indywidualnej akcji bardzo dobrze grającego Świderskiego , który po rajdzie lewą stroną boiska, praktycznie do pustej bramki wyłożył piłkę Waryłkiewiczowi. Na 2:0 podwyższył dobrze dysponowany wczorajszego dnia Podobiński, finalizując składną akcje całego zespołu. Niestety po tej bramce trochę przysnęliśmy taktycznie i rywal bardzo szybko zdobył kontaktową bramkę na 2 : 1. Po raz trzeci w 2022 roku schodziliśmy do szatni na przerwę, prowadząc w meczu. Należało w końcu utrzymać prowadzenie i przywieść awans do Tarnowa. W drugiej połowie obraz gry trochę się zmienił, przegrywający GKS Tychy wyszedł na drugą połowę zdeterminowany, aby jak najszybciej odwrócić losy spotkania, przełożyło się to na kilka dobrych sytuacji strzeleckich, jednak bardzo dobra gra obronna całej drużyny i znakomita postawa Wałacha w bramce, uchroniły nas od utraty bramki. Sekundy i minuty uciekały, a na tablicy widniał wynik 2:1 dla Unii Tarnów. W 32 minucie fantastycznie dysponowany w Tychach Waryłkiwicz przeprowadził akcję meczu. Ruszył prawą stroną, zgubił obrońców gospodarzy i kapitalnym strzałem umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki, doprowadzając tym samym do wyniku 3:1 dla Unii. Gdy na kila minut przed końcem ponownie Podobiński podwyższył nasze prowadzenie na 4:1 byliśmy już blisko zwycięstwa w Tychach. Trochę sami przekombinowaliśmy wycofując bramkarza, chcąc dużej utrzymywać się przy piłce, w wyniku czego GKS Tychy po naszej stracie, strzałem do pustej bramki doprowadził do stanu 2:4 i niepotrzebnej nerwowej końcówki. Za występ na Śląsku należy pochwalić całą drużynę za grę zarówno w ataku i obronie jak również dwóch golkiperów Wałacha i Noska. Gdy bramkarze w całym meczu na futsalu puszczają tylko dwie bramki, bardzo pomagają w odniesieniu zwycięstwa. Na uwagę zasługuje również fakt ,że w spotkaniu GKS-em, udany debiut zaliczyła dwójka uczniów Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego ZKS Unia Tarnów z rocznika 2005; Gawełczyk i Ludwin. Z niecierpliwością oczekujemy teraz na losowanie 1/8 Pucharu Polski, licząc na to, że los przydzieli nam atrakcyjnego przeciwnika.
Jakub Wałach po meczu powiedział: Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie,nie brakowało skuteczności pod bramką rywala i konsekwentnej gry w obronie. Kolejnym plusem jest to ,że nasza młodzież mogła poczuć smak seniorskiego futsalu i pokazała się z dobrej strony.Teraz najważniejsze żebyśmy przełożyli to wszystko na mecze ligowe i zaczęli zdobywać punkty bo są one nam bardzo potrzebne w walce o utrzymanie.
Mariusz Babiarz po meczu powiedział: Mimo trzech porażek z rzędu atmosfera w zespole, przed meczem pucharowym, była bardzo dobra. Również nastawienie zawodników. To było głównym czynnikiem, który przyczynił się do zwycięstwa. Wyróżnić należy cały zespół bo każdy dawał z siebie wszystko zarówno w ataku jak i w obronie. Bardzo dobrze zadebiutowali Łukasz i Maks, miło było patrzeć na ich pierwsze minuty na profesionalnym parkiecie. Mimo iż pomiędzy nimi a przeciwnikami była różnica wielu lat doświadczenia, nie było to widoczne w bezpośredniej walce. Nikt tego wieczoru nie odstawiał nogi, do tego weszliśmy mega skoncentrowani na drugą połowę i pewne zwycięstwo pozwoliło na historyczny awans tarnowskiej drużyny do 1/8 Pucharu Polski w futsalu.
GKS Tychy – Unia Tarnów 2-4 (1-2)
2′ – Mateusz Waryłkiewicz
15′ – Konrad Podobiński
32′ – Mateusz Waryłkiewicz
38′ – Konrad Podobiński
Unia Tarnów: Michał Nosek, Jakub Wałach – Mateusz Waryłkiewicz, Mateusz Mroczka, Sebastian Koza, Filip Świderski, Łukasz Ludwin, Piotr Jodłowski, Konrad Stańczyk, Tomasz Grzesiak, Maksymilian Gawełczyk, Konrad Podobiński.