Każda seria się kiedyś kończy, więc i seria 9 kolejnych zwycięstw Unii Tarnów znalazła swoje zakończenie meczem w Gorlicach. Dzisiejsza porażka z Glinikiem 2:0 komplikuje nieco sytuacje Jaskółek w tabeli, ale bitwa o awans nadal trwa.
Jeszcze przed meczem było wiadome, że w dniu dzisiejszym trener Bartkowski nie będzie mógł skorzystać z najbardziej doświadczonego naszego zawodnika; Adama Kokoszki. W związku z tym w podstawowym składzie blok obronny stanowiło zestawienie znane z poprzedniej rundy sezonu; Mabassa-Malisz-Wegrzyn. Zmiany w stosunku do wygranych meczów rundy wiosennej nastąpiły także w formacjach ofensywnych. Łukasz Popiela zastąpił Maksymiliana Starzyka, Dominik Wardzała znalazł się w ataku skąd wypchnął Viktora Putina, który trafił na „wahadło” w miejsce Pawła Węgrzyna cofniętego do obrony. Do podstawowego zestawienia zawitali także powracający po kontuzji Patryk Orlik i Thiago Lopes. Sporo przetasowań w składzie Unii i niestety znane porzekadło o „zmianach zwycięskiego składu” znalazło swoje potwierdzenie również w tym meczu. Chaos, bezradność, apatia – takie wrażenie można było odnieść bowiem w pierwszych 45 minutach tego pojedynku obserwując poczynania Jaskółek. Gospodarze tymczasem radzili sobie dziarsko, raz za razem atakując bramkę strzeżoną przez Łukasza Lisaka, stwarzając sobie dobre sytuacje do zdobycia gola. Bardzo wysoki poziom agresji i pobudzenia zawodników Glinika spowodował, że w pierwszej połowie bardzo rzadko gościliśmy na połowie rywali. Glinik wyglądał w tej części gry na zespół bardziej zdeterminowany aby osiągnąć sukces i wynik 1:0 można mimo wszystko uznać za bardzo korzystny dla naszej drużyny patrząc na wydarzenia boiskowe. Opisując jednak przebieg pierwszych 45 minut nie można nie wspomnieć również o tym, iż pomimo zauważalnej przewagi Glinika, bardzo niepokojąco wyglądała praca zwłaszcza jednego z sędziów bocznych tego pojedynku. Sędzia z Limanowej widział bowiem rzeczy, których nie widział nikt inny poza nim i sporadyczne szybkie kontrataki Jaskółek, które mogliśmy zamienić na gola, były przerywane… jego „interwencjami”(sic!). Przyniesie to niestety swoje negatywne skutki również w drugich 45 minutach.
Na drugą połowę wprawdzie wyszliśmy w tym samym składzie osobowym, ale zupełnie inaczej zostały zestawione nasze formacje. W obronie zobaczyliśmy trójkę Orlik-Mabassa-Malisz, natomiast Węgrzyn został przesunięty na wahadło co przywróciło nam Putina do ataku, by na środek pomocy mógł wrócić Wardzała. Efekty przyszły i obraz gry uległ znacznej poprawie. Częściej byliśmy przy piłce, ciężar gry przeniósł się na połowę rywali i można było realnie myśleć co najmniej o strzeleniu bramki wyrównującej. Niestety w 62 minucie spotkania ogromnie kontrowersyjna decyzja sędziego dyktującego rzut karny po czystym wybiciu piłki przez Lopesa (sygnalizacja wspomnianego sędziego bocznego z Limanowej) praktycznie zakończyła nam ten mecz. Wprowadzane jeszcze zmiany wprawdzie wniosły nieco ożywienia w nasze szeregi, ale niestety nie przyniosło to już zmiany niekorzystnego rezultatu. Pierwsza porażka rundy wiosennej i pierwszy mecz w którym nie udaje się nam strzelić bramki pomimo, że w 3 wcześniejszych pojedynkach trafiamy do bramki rywala aż trzynastokrotnie.
Podsumowując byliśmy dziś zespołem na pewno słabszym, ale trzeba też dodać, że jeszcze słabiej niż nasi zawodnicy zaprezentowali się dziś sędziowie z Limanowej. Tak słaby poziom sędziowania zawodów nie zdarza się nawet na meczach młodzieżowych. Karny „z kapelusza” (inna sprawa, że w końcówce sędzia nie gwizdnął ewidentnego karnego dla Glinika), niezrozumiałe sygnalizacje pozycji spalonych zwłaszcza w pierwszej połowie co zatrzymywało nasze kontrataki, na pewno wniosły sporo nerwowości w poczynania naszych zawodników. Gdybyśmy zaprezentowali się w tym spotkaniu na poziomie z poprzednich 2 pojedynków, pewnie nawet subiektywizm limanowian nie przeszkodziłby nam w odniesieniu zwycięstwa. Niestety przy naszej słabszej dyspozycji, równie słaba dyspozycja trójki sędziowskiej przypieczętowała naszą porażkę.
Nie znaleźliśmy dziś odpowiedzi na agresywna grę przeciwnika, ale takie sytuację się zdarzają. Przed nami 3 mecze w których zdobędziemy 9 punktów i sprawy awansu znowu mogą wrócić w nasze ręce – powiedział po meczu trener Daniel Bartkowski
Glinik Gorlice – ZKS Unia Tarnów 2:0 (1:0)
Lisak – Mabassa, Malisz, Wegrzyn (Adamski) – Lopes (Dubas), Theobalds (Nowak), Orlik, Putin (Nytko) – Wardzała, Popiela, Biały (Starzyk)