Sobotnie starcie beniaminków sąsiadujących ze sobą w tabeli 3 ligi grupy 4, zakończyło się pewnym zwycięstwem Jaskółek. O sukcesie gospodarzy zadecydowała pierwsza połowa spotkania, w której padły wszystkie bramki w tym meczu.
Wszyscy Ci którzy znali sytuację kadrową naszego zespołu przed tym pojedynkiem, na pewno odetchnęli z wielką ulgą po końcowym gwizdku sędziego. To, że zagramy bez Putina (kontuzja), Kokoszki (kontuzja) i Węgrzyna (kartki) było jasne w zasadzie już od poniedziałku, ale dodatkowe podejrzenie złamań u dwójki młodzieżowców, oraz kilka „mięśniówek”, spędzały sen z powiek sztabowi pierwszej drużyny. Odwołana czwartkowa jednostka treningowa połączona z tytanicznym wysiłkiem naszych służb medycznych, przyniosły jednak pożądane efekty i straty osobowe naszej ekipy ograniczyły się „tylko” do wspomnianej wcześniej trójki podstawowych zawodników.
Mecz, po dość niemrawym, obfitującym w niecelne podania i faule początku, bardzo szybko otworzył Dawid Sojda. W 7 minucie spotkania, po kilku stratach i przechwytach w środku pola, piłka w końcu trafiła do naszego napastnika, a ten przepięknym, mierzonym strzałem z około 20 metrów, nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gości.
Po straconej bramce Korona próbuje zaatakować, ale wszystkie ich akcje rozbijane są przez naszą pomoc i obronę. Ataki gości nie sprawiają większych problemów biało niebieskim, a również sami staramy się szybko podwyższyć rezultat i w tych próbach dość łatwo przedostajemy się pod pole karne rywala. Tam jednak brakuje nam przysłowiowego „ostatniego podania” lub skutecznej finalizacji, jak w 19 minucie gdzie po wrzutce z rzutu rożnego Białego i przedłużeniu Kajpusta, bardzo blisko gola był Marcin Sierczyński. W tej akcji piłka ostatecznie uderzyła tylko w boczną siatkę rywali, a już minutę później świetna kontra autorstwa Orlika i Starzyka z precyzyjnym podaniem do Białego, kończy się strzałem nad poprzeczką.
Przeciwnik odpowiada sytuacją w 22 minucie, ale strzał Mateusza Kantora zza linii pola karnego mija o dobre 3 metry słupek naszej bramki. Warto zaznaczyć, że jest to pierwszy strzał Korony w tym meczu na bramkę strzeżoną przez Matusza Zająca. Bardzo szybko odpowiadamy akcją w której Nytko doskonałym podaniem uruchamia na lewej flance Starzyka, jednak strzał tego ostatniego w ostatniej chwili blokuje Sebastian Kocój. Potrzebujemy zaledwie minuty, aby kolejną koronkową akcję Jaskółek zakończył strzałem z 18 metrów Sebastian Jacak. Niestety metr nad poprzeczką.
Korona odpowiada w 27 minucie drugim strzałem w tym meczu na naszą bramkę, jednak uderzenie z dystansu Macieja Maślanego o kilka metrów mija poprzeczkę naszej bramki.
Wreszcie przychodzi 28 minuta. W środku pola piłkę przejmuje Jacak i wprowadza ją głęboko na połowę rywala. Następnie podaje do Adamskiego, a ten odgrywa do Jacaka, który uderza mocno z 15 metrów. Futbolówkę ofiarnie odbija jeden z obrońców Korony, a ekwilibrystyczną interwencją z linii bramkowej wybija ją Pawlus. Dobitka Dawida Sojdy nie pozostawia wątpliwości, prowadzimy 2:0
Kolejna sytuacja Jaskółek już w 30 minucie. Matyjewicz przechwytuje piłkę w środku pola i zagrywa do Sojdy, ten zdobywa sporo przestrzeni i wstawia piłkę do Starzyka, którego w ostatniej chwili w polu karnym ubiega kapitan Korony. Ta akcja Unii jest jednocześnie początkiem najgroźniejszej sytuacji rywali w tym meczu. Bramkarz bowiem szybko zagrywa do środka pola, tam piłka zostaje natychmiast skierowana na prawe skrzydło, gdzie nie pilnowany Karwacki wbiega w nasze pole karne, cofając następnie podanie do swoich kolegów. Dwa z ich strzałów parują obrońcy, a trzecią dobitkę fantastycznie broni Zając. Duże brawa dla całej naszej defensywy w tej sytuacji.
Przychodzi 34 minuta. Znów Jacak odzyskuje piłkę w środku pola i zagrywa ja do Nytki. Nasz wahadłowy zdobywa z piłką dobre kilkadziesiąt metrów i tuż przed polem karnym zagrywa genialnie do Białego. Nasz etatowy snajper nie zwykł marnować takich okazji i na tablicy wyników pojawia się rezultat 3:0.
Podrażnieni rzeszowianie rzucają się do ataku, ale znów wszystkie akcje zatrzymują się w środku pola lub na naszych obrońcach. Tymczasem to znów my jesteśmy blisko podwyższenia. W 41 minucie o krok (dosłownie) od zdobycia swojej drugiej bramki był Biały, który o centymetry przegrał pojedynek biegowy z bramkarzem gości po fatalnym podaniu Kocója.
43 minuta to rzut wolny dla Korony z linii pola karnego, po faulu Starzyka. Ustawiamy solidny mur, a strzał Maślanego, goalkeeper jaskółek przenosi nad poprzeczką. Rzut rożny goście wykonują już jednak perfekcyjnie. Zagranie na długi słupek, gdzie bez opieki zostaje Kardyś, kompletnie zgubiony przez naszych zawodników obstawiających przedpole, jest początkiem kłopotów naszej drużyny w tej akcji. Kardyś zagrywa bowiem w nasze pole bramkowe, gdzie pomimo asysty 4 naszych zawodników. Mateusz Jędryas umieszcza piłkę w siatce. 3:1 i koniec pierwszej połowy.
Drugą połowę zaczynamy mocnym akcentem. Już w 46 minucie Starzyk i Biały wpadają w pole karne i tylko złe rozgranie ostatniego podania nie daje nam czwartej bramki. Wprawdzie akcję strzałem kończy jeszcze Nytko, ale poza zapisem tej próby w statystykach niecelnych strzałów, nic się nie zmienia.
Minutę później znów napieramy i brak gola po fantastycznym dośrodkowaniu Sojdy i uderzeniu głową Starzyka, można zapisać na „44 stronie” grubego zeszytu opisującego niewykorzystane stu procentowe sytuacje z tego sezonu. Pozostaje nam jedynie żałować, że po 2 pierwszych sytuacjach drugiej połowy nie prowadzimy 5:1, mecz powinien się zamknąć, a na boisko powinni wbiec chyżo rozgrzewający się przy linii bocznej młodzieżowi rezerwowi.
Tymczasem mecz się wyrównuje, przenosi w środek pola, a żadna ze stron nie jest w stanie oddać skutecznego strzału w światło bramki rywala. Po kilkunastu minutach piłkarskiego boksu, znów to jednak Jaskółki tworzą sobie wyśmienitą sytuację do zdobycia bramki. Biały do Sojdy, ten do Starzyka który przebojem wbiega w pole karne rywali doskonale wystawiając piłkę wchodzącemu środkiem Orlikowi. Obrońca Korony czubkiem buta ubiega jednak naszego środkowego pomocnika, zapobiegając pewnej utracie bramki.
Kolejna groźna sytuacja zakończona strzałem ma miejsce w 68 minucie. Wprowadzony za kontuzjowanego Kacpra Nytkę, Igor Dubas przejmuje piłkę i podaje do Białego. Biały zagrywa w pole z powrotem do wbiegającego w jedenastkę gości Dubasa i obrońca gości wprawdzie przerywa podanie wybijając piłkę, ale ta ląduje wprost pod nogą Kierońskiego, który fantastycznym uderzeniem „z woleja” zmusza do wyśmienitej interwencji Pawlusa i zamiast bramki mamy tylko rzut rożny.
Kolejne minuty pomimo dobrego tempa gry nie przynoszą jednak klarownych sytuacji ani jednej ani drugiej stronie i mecz kończy się w pełni zasłużonym zwycięstwem Unii Tarnów 3:1
Świetny mecz, gdzie Unia Tarnów pokazała niesamowitą moc. Pomimo absencji 3 podstawowych, doświadczonych graczy, zmiennicy potrafili stanąć na wysokości zadania, tworząc jednocześnie jeden z najlepszych pojedynków jakie rozgraliśmy przed własną publicznością. Dziś w składzie Unii znalazło się aż 6 młodzieżowców z czego trójka zaledwie 17 latków, a mimo to, nie pozostawiliśmy rywalom najmniejszych szans na wywiezienie choć jednego punktu ze Zbylitowskiej 3. Trzy duże punkty dopisane do ligowej tabeli i tylko 6 punktów straty do lidera powodują, że końcówka rundy jesiennej będzie niezwykle emocjonująca.
Na pewno mieliśmy swoje problemy w tym tygodniu, wiedzieliśmy że trzej zawodnicy nie zagrają, koncertowaliśmy się wiec na zawodnikach, którzy są do naszej dyspozycji. Mieliśmy swój plan na ten mecz, wiedzieliśmy gdzie możemy zaatakować zespół z Rzeszowa i na pewno duże słowa uznania dla chłopaków, bo uważam, że ta pierwsza połowa była w naszym wykonaniu naprawdę bardzo dobra. Trochę ją zepsuliśmy ostatnimi 10 minutami, gdzie zbyt nonszalancko rozgrywaliśmy piłkę, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że ta gra była przemyślana i na pewno dobrze konstruowaliśmy akcje, dlatego też stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji do strzelenia bramek i trzy z nich wykorzystaliśmy. Druga połowa pomimo że uważam iż była gorsza, to uważam, że jednak pod kontrolą i wykazaliśmy się determinacją, której brakowało w kilku wcześniejszych meczach, więc tutaj tym bardziej chylę czoła przed chłopakami że zmobilizowali się i dowieźli ten wynik do końca, tworząc sobie jeszcze kilka sytuacji w drugiej połowie – powiedział po meczu trener Radosław Jacek
ZKS Unia Tarnów – Korona Rzeszów 3:1 (3:1)
1:0 Dawid Sojda 7’
2:0 Dawid Sojda 29’
3:0 Artur Biały 35’
3:1 Mateusz Jędryas 45’
Skład Unii: Zając – Sierczyński, Kajpust, Matyjewicz – Nytko (Dubas 66’), Jacak, Orlik, Adamski (Ostrowski 86’) – Starzyk (Kieroński 66’), Biały, Sojda (Suchowski 92’)
Żółte kartki
Unia – Adamski , Jacek
Korona – Jedryas, Padiasek, Opaliński